niedziela, 25 października 2015

Rozdział 5. Lew, czarownica i stara szafa.


Witajcie, moi drodzy, jestem strasznie wdzięczna i wzruszona, tym, że po tak długim czasie wielu z Was nadal chce mnie czytać, no po prostu WOW! <3 Dziękuję! <3 Dlatego proszę, oto rozdział, mam nadzieję, że spodoba się i ocenicie go pozytywnie. Tytuł moim zdaniem pasuje idealnie do rozdziału, lecz nie martwcie się, nie zgapię niczego od C.S. Lewisa ;D przynajmniej się postaram, hehe :)
(wszystko jest nawiązaniem do tekstu - lew, symbol odwagi, tutaj także Gryffindoru ;P, czarownica - no wiadomo :D no i stara szafa... przeczytaj a się dowiesz :P)
Jeszcze raz wielkie dzięki, pamiętaj - czytasz to skomentuj, to dla mnie ważne, daje mi mocnego kopa do działania. ;) Ale do rzeczy...

Coraz mniej rzeczy mnie cieszy. Coraz bardziej przytłacza mnie rzeczywistość. Coraz częściej jestem ponury i przygnębiony.
Wojna się skończyła, wszyscy powinni być radośni i szczęśliwi.
A jednak... Daleko mi do tych uczuć. Nie wiem z jakiego powodu ale nie jest ze mną dobrze. Najchętniej uciekłbym stąd, gdzieś daleko, gdzieś gdzie nikt mnie nie zna i ułożyłbym wszystko na nowo.
Lecz wiem, iż jest to niemożliwe...
Z rozmyślań wyrwało go silne uczucie ukłucia z tyłu głowy. 
Skrzywił się z bólu i złapał za głowę, a ból zaczął narastać, jakby się rozprzestrzeniał.
- Co jest...- jęknął, idąc w stronę Dormitorium
Po chwili zobaczył przed sobą Patronusa wyglądającego jak wydra. Wygląda na to, że chce abym za nim podążał.
Ból nieco osłabł a chłopak postanowił iść za nim, z ciekawości dokąd go poprowadzi.
Patronus doprowadził go do zamku, na siódme piętro. 
Dotarli do jednej ze ścian, po chwili uzmysłowił sobie, że wydrze chodzi o Pokój Życzeń. 
Zamknął oczy i skupił się na chęci, wręcz potrzebie wejścia do niego. Niedługo potem zobaczył przed sobą ogromne drzwi. Wróciły wspomnienia... Szybko jednak je odtrącił i przeszedł przez drzwi, to co zobaczył za nimi jest nie lada zaskoczeniem.
Mianowicie przed sobą miał ciemne pomieszczenie w którym unosił się nieprzyjemny zapach, jakby coś w nim zdechło, gdzieniegdzie leżały różne meble, część rzeczy została spalona, wszystko w nieładzie, wyglądające trochę jak wejście na śmietnik. 
Najwidoczniej bardzo długo nikt nie zaglądał w to miejsce. 
Zaczął zbierać się do wyjścia, nie wiedząc co innego miałby zrobić, lecz w ostatniej chwili jego uwagę przyciągnął pewien mebel. Był on schowany za kilkoma innymi lecz metalowy uchwyt, odbijający światło z jednego z okien przyciąga wzrok. Podszedł do niego, co było niezłym wyzwaniem, jeśli ktoś nie chciał się zabić. Okazało się, że meblem była sporych rozmiarów szafa, wyglądem dość mocno przypominająca szafkę zniknięć. 
Zaabsorbowany tym faktem postanowił to sprawdzić. Jako, że nie miał nic do stracenia, wszedł do środka i zamknął drzwi, co po chwili namysłu wydało się niemądrym, wręcz durnym pomysłem.
Przestajesz trzeźwo myśleć, oj źle z Tobą Draco.
Po chwili wyszedł z szafy i okazało się, że faktycznie został przeniesiony. 
Było to niewielkie pomieszczenie przypominające przedsionek, nie było w nim nic przyciągającego uwagi. Chłopak bez zawahania przeszedł przez wielkie, ciężkie drewniane drzwi. Zobaczył długi, wąski korytarz z kilkoma parami drzwi po bokach i jednymi na samym jego końcu. 
Kolor ścian i podłogi był jasny, lecz po kurzu i pajęczynach można było wnieść, że to miejsce było dość zaniedbane, jednakże przez to, że wyszedł z ciemnego pomieszczenia, musi przetrzeć oczy.
- Gdzie ja się znalazłem, cholera... - mruknął
Spojrzał na drzwi od pomieszczeń, każda para miała biały kolor i do każdej z nich przypisana została litera wymalowana na nich czerwoną farbą, za wyjątkiem tych na końcu, one zupełnie tu nie pasowały - całe pokryte były chropowatą powierzchnią, umazaną czymś co mogło być farbą lub krwią, były także bardzo brudne i wyglądały na cięższe od pozostałych, wisiała na nich przekrzywiona i wyblakła tabliczka "nie wchodzić". 
Młody Malfoy rozejrzał się po pomieszczeniu a następnie skierował się w stronę tych drzwi, wyciągając różdżkę.
Cokolwiek mnie tu skierowało, z pewnością nie chciało żebym wybrał bezpieczną drogę.
- Alohomora! - rzucił, drzwi otworzyły się, skrzypiąc, było jednak tak ciemno, iż musiał rzucić zaklęcie oświetlające, aby zobaczyć cokolwiek - Hę? Granger?


~Panna BlackDragon~
(P.S. świetne video z Dramione: https://www.youtube.com/watch?v=kTbng2Gqr9Y )

niedziela, 18 października 2015

Ciąg dalszy nastąpi...?


Witam, tu Panna BlackDragon, długo mnie nie było, ponieważ wiele rzeczy działo się w moim życiu. Ale postanowiłam wrócić do "blogowania" i zastanawiam się czy nie ruszyć z tym blogiem na nowo. Jeśli jesteś moją czytelniczką/czytelnikiem, to proszę napisz mi czy chcesz czytać dalej tego bloga w komentarzu poniżej.

Z góry dziękuję za opinię.
Pozdrawiam

~Panna BlackDragon~

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 4. Gdy ktoś musi zacząć działać...


Hejooo! Przepraszam za tak długą przerwę, jest to spowodowane głównie pewnymi problemami, którymi nie zamierzam się publicznie dzielić :). W każdym razie postaram się częściej pisać i wrzucać wam rozdziały. Być może zrobię tak, że będą krótsze, ale będą częściej.  No zobaczymy, miłego czytania, dzięki za komentarze! :)

P.S. Czytasz? Skomentuj, to dla mnie ważne! 
_____________________________________________________________________________

Hermiona zaciekawiona skąd dobiegł ją znajomy głos odwróciła się tak szybko, iż niemal straciła równowagę. Spojrzała w stronę przybysza.

Nie.
To niemożliwe.
Gdy ostatnio widziała twarz tego człowieka, sądziła, że zginął podczas Drugiej Bitwy o Hogwart. Tym czasem teraz stał  przed nimi jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie oczami. To nie mogło się dziać na prawdę
- Zapewne dziwi was mój widok. - odezwał się po raz kolejny Lupin;
Wyglądał zadziwiająco... żywo. Jednakże był on ponury.
- No co ty nie powiesz... ale chwila. - mruknął Dracon - Jak to możliwe...Co się... Jakim cudem...
Malfoy nie potrafił sformułować pytania. Z dziewczyną było podobnie, miała jedynie otwarte usta, jakby chciała coś powiedzieć.
- Żyję? - Remus uśmiechnął się jedynie - To w tej chwili mało istotne. Zostałem tu przysłany nie bez powodu. Jest coś dużo ważniejszego niż to jak się tu znalazłem. Jest dużo większe zagrożenie i choć zapewne dla was kolejne zaskoczenie ale to właśnie wasza dwójka będzie musiała je pokonać...
W tej chwili Draco parsknął śmiechem.
- Hah, niby mam ratować świat z jakąś brudną szlamą, bo jakiś umarlak, który wziął się nie wiadomo skąd mi tak kazał? - chłopak zaśmiał się kpiąco - Ratujcie sobie sami świat. Ja idę spać. - w tym momencie ruszył w stronę "wyjścia" z lasu;
- Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Draco w ogóle pojawi się tutaj - zaśmiał się czarodziej, gdy uczeń Hogwartu ich opuścił - Hermiono, wiem, że jesteś rozsądną dziewczyną i widzisz, że w ostatnim czasie nie dzieje się nic dobrego. Nie mogę Ci powiedzieć jak się tu znalazłem, ale muszę powiedzieć czemu.- Lunatyk odetchnął głęboko - Istnieje zagrożenie. Bardzo poważne zagrożenie. Wiem, że ciężko to pojąć, większości ludzi wydawało się, że gdy Harry pokonał Vol...- odchrząknął - Sama-Wiesz-Kogo, to całe niebezpieczeństwo minęło i nic równie złego nie może się przydarzyć... Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że zło nie wypowiedziało jeszcze ostatniego słowa. I to wasza dwójka Ty i młody Malfoy musicie się z tym zmierzyć, ponie...
- Ja i Malfoy?! Profesorze, to chyba jakaś pomyłka... - dziewczyna weszła mu w słowo - Nie chodziło panu przypadkiem o  mnie i o Harry'ego... Albo Rona... Albo kogokolwiek innego...
- Nie, to nie moja decyzja. I chodziło właśnie o waszą dwójkę... Nie ma w tym nic przypadkowego. Dlatego oboje poczuliście przymus znalezienia się w tym samym miejscu, o tej samej porze... W najbliższym czasie będę dawał wam wskazówki dotyczące miejsc, w których będą ważne poszlaki.
- Ale...
- Hermiono, jesteś jedną z rozsądniejszych Czarownic o tak wielkiej wiedzy. Musisz zrozumieć to sama, ja nie mam wiele czasu. Wiedz tylko, że od tego zależy na...wasza przyszłość. - Lupin uśmiechnął się smutno - Dla mnie jest już za późno, ale wasze pokolenie, nie może bezczynnie czekać i patrzeć na zagładę. A wasza dwójka, została wybrana przez... Przez wyższe siły, nie mogę powiedzieć ci o co dokładnie chodzi, ale tak właśnie brzmi przepowiednia: - wyjął z kieszeni spodni, widocznie stary pergamin, zapisany kaligraficznym pismem, odchrząknął i zaczął odczytywać - "Gdy Świat Czarodziejów odpocznie od Wielkiego Czarnoksiężnika stanie wobec znacznie większego zagrożenia. Kiedy wszyscy odetchną ze spokojem, mroczna potęga zacznie wzbierać na sile. Będzie jednak dwójka, która zdoła odeprzeć atak. Wychowani przez ciężki los, nauczeni przetrwania dzięki wojnie, odchowani przez Hogwart. Wzajemna nienawiść złączy ich by razem stali się silniejsi niż ktokolwiek. Jednak powinni się strzec nawzajem, bo żadne nie może podołać temu w pojedynkę, muszą zebrać siłę i zmierzyć się z przeznaczeniem. Nim będzie za późno i nastanie Czarny Świt.
Hermionę zatkało. Przynajmniej na chwilę.
- Czy to oznacza... - zamrugała kilkakrotnie - ... że całe zło..że to wszystko może powrócić i to w jeszcze większym stopniu?
- Dokładnie tak. Przemyśl te słowa. - podał jej pergamin, po czym wyciągnął z kieszeni wisiorek z pięknym, kryształem o kolorze bursztynu, także podarował go dziewczynie - Załóż go. Będzie cię prowadził, gdy zapragnę się z wami skontaktować. Oh i przekonaj Dracona. Wierzę, że ci się uda. - zanim Miona powiedziała cokolwiek, Lupina już nie było

- O Boże... Co to było... - szepnęła po chwili dziewczyna, do samej siebie - Lumos - wypowiedziała zaklęcie, gdyż dopiero teraz zaczęło być naprawdę ciemno, nie zdawała sobie sprawy, że tak naprawdę od Remusa promieniował nadzwyczajny blask.
Ruszyła w stronę zamku, zastanawiając się nad treścią przepowiedni. To było takie...nienormalne. Ale czy cokolwiek w jej życiu było normalne? Po za tym ona i  Malfoy? Niemożliwe. Prędzej pozabijają się sami niż pokonają... Właściwie nawet nie wiedziała z czym mają się zmierzyć. I jak to w ogóle możliwe, że Lupin żyje... O ile faktycznie żyje. 
To wszystko było zbyt pokręcone, nawet jak na Świat Magii. Szła do zamku, wcześniej przypominając sobie o Zaklęciu Kameleona. Wkradła się bezpiecznie do swojego Dormitorium, lecz to co zobaczyła, przeraziło ją na tyle, że wydała z siebie okrzyk. 
Po chwili coś ją zakuło w szyję i dalej była już tylko ciemność.


~♥~Panna BlackDragon~♥~

poniedziałek, 28 lipca 2014

Nominacja do Versatile Blogger Award ^^



Łał, łał, łał...



Po pierwsze wiem wiem, długo mnie nie było, przepraszam. Zapewne zauważyliście, że moja aktywność na blogu i stronach na facebook'u spadła. Niestety jest to spowodowane brakiem czasu i problemami w życiu osobistym. 


Po drugie od teraz postaram się dodawać częściej rozdziały. 


I wreszcie po trzecie zostałam nominowana do nagrody "Versatile Blogger Award".  Jestem tym zaszokowana i niezwykle wdzięczna *o*. 


P.S. Serdecznie zapraszam do lajkowania strony na facebook'u "Viktoria BlackDragon". Szczegóły na facebook'owym fanpage'u. :)


Co należy zrobić, będąc nominowanym do "The Versatile Blogger Award? 

--> Podziękować nominującemu bloggerow
 --> Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu
 --> Ujawnić 7 faktów o sobie
 --> Nominować 7 (lub więcej) blogów do owej nagrody 
--> Poinformować autorów nominowanych blogów
  • Zatem dziękuję ~ Madame Lestrange za nominowanie mnie do owej nagrody.
  • Tak oto wygląda nagroda :) :


  • Eh eh.. 7 faktów o mnie: 
1. Kocham czytać. W pokoju mam z milion książek :D
2. Mam dwa psy, trzy koty i papugę :3
3. W przyszłości chciałabym zostać psychologiem lub dziennikarką + być może pisać książki.
4. Lubię czatować (np. gg, IMVU) 
5. Mam już w planach jedną książkę, moooooże udostępnię wam kiedyś fragment :P 
6. Hmm... Lubię oglądać filmiki na yt. Moje ulubione kanały to między innymi:
AzjatyckiCukier, RedLipstickMonster, 5SposobówNa,  AbstrachujeTV,
CiętyVlog, SadamaTV, SA Wardega oraz 20m2Łukasza ;D
7. I ostatnie, uff... Hmm... Kochaaam dla was pisać :P 
Wasze komentarze są cudooooowne, jesteście kochani i dziękuję za to, że jesteście <3


  • Z przyjemnością nominuję następujących bloggerów:

2. Nela B
3.Ognista Whisky
4. Księżniczka Czystej Krwi
5. Luna HP
6. Imagine Jude
7. Panna Drappella


Jeszcze raz dzięki! Jesteście wspaniali <3 Kocham was normalnie <3! 

Komentujcie! :)

P.S. Nowy rozdział już w drodze :3


~♥~Panna BlackDragon~♥~


środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 3. Poznając prawdę.


No nic, musicie jakoś sobie z tym poradzić, próbowałam już chyba wszystkiego i nic ;/ Przepraszam was, że tak długo to trwało... Na dodatek się rozchorowałam x.x No dobra, miłego czytania. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba :)
Jeszcze raz przepraszam, postaram się już częściej dodawać rozdziały. :l

P.S. Czytasz? Zostaw komentarz! :)

_________________________________________________________________________________

Dziewczynę zamurowało. Harry i Parvati? Co prawda byli razem na Balu  Bożonarodzeniowym, ale nie sądziła, że może być z tego coś więcej.                                                                                                          – Ooo. Witaj Mionko. – powiedział Wybraniec, odrywając się od wyżej wymienionej;                                 Szatynka nadal nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Po chwili chłopak pożegnał się z Patil i ruszył w stronę drzwi, zakładając pelerynę niewidkę. Jednak zanim wyszedł z Dormitorium szepnął do Hermiony: „Później ci wyjaśnię.”                                                                                                                                                   - Co jest Granger, zaskoczona? – syknęła wrogo jedna z bliźniaczek, siedząc na swoim łóżku;                     - Prawdę mówiąc nieco tak. – odpowiedziała szczerze druga Gryfonka;                                                       - Sugerujesz, że nie zasługuję na kogoś takiego jak  Harry?! – zdenerwowała się niepotrzebnie przedmówczyni Herm;                                                                                                                                - Niczego nie sugeruję, uspokój się… - powiedziała ze spokojem Miona – Po prostu, nie wiedziałam, że coś do siebie czujecie.                                                                                                                                 Parvati tym razem się nie odezwała, ale zmierzyła  Hermionę wściekłym spojrzeniem i wyszła z Dormitorium, udając się, prawdopodobnie do pokoju wspólnego Gryffindoru. Nieco zaskoczona Hermi, postanowiła zakończyć  ten niezwykle dziwny dzień jakimś spokojnym akcentem,  więc sięgnęła po książkę i pogrążyła się w lekturze, starając się nie myśleć o tym co się wydarzyło. Nie miała  jednak pojęcia, że to jeszcze nie wszystko…


Natomiast pewien Ślizgon inaczej spędzał ten wieczór. Draco był zajęty rozmyślaniem nad tym co się zdarzyło za dnia. Leżąc z założonymi za głowę rękami , rozmyślał o Gryfronce.  Od kiedy stał się tak miły dla tej głupiej szlamy? Dlaczego za nią poszedł i czemu próbował ją ocalić? A co ważniejsze czemu ona uratowała jego? Czyżby nawet taka szlama jak Granger się w nim kochała? Musiał przyznać, że wiele się zmieniło w niej od czasu wojny. Lecz nic nie zmieni tego, jaka płynie w niej krew.  Jednak nie mógł wyrzucić jej widoku, gdy już myślał, że jest po wszystkim i wtedy zobaczył ją… Wyglądała tak pięknie, te kasztanowe loki opadające na jej twarz o oliwkowej cerze… Te brązowe, cudne oczy, które zapierały mu dech w piersi…                                                                                                                                           - Stary, nad czym tak myślisz? – jego rozmyślania o uroczej Gryfonce przerwał Blaise;                                 - Nad niczym szczególnym. – odpowiedział jakby zbudzony z głębokiego snu Dracon.                                 – Tak? A co robiłeś między godziną… - zaczął wyraźnie rozbawiony Diabeł, jednak nie dokończył wypowiedzi, gdyż w jego stronę poleciała ciemno- zielona poduszka;                                                           - Zamknij się już.  – warknął młody Malfoy, zły na siebie za wcześniejsze myśli;                                             – Uuu… Ktoś tu jest nie w sosie. – mruknął czarnowłosy chłopak z szerokim uśmiechem , po czym wyszedł, nie chcąc narażać się na złość Księcia Slytherin’u,  pogrążonego w myślach o wydarzeniach minionego dnia.      

                                                                                         
Zmęczona Gryfonka nawet nie wiedziała kiedy, powoli zaczęła zasypiać. Niewiele zdążyła przespać, gdy zaczęły nawiedzać ją różne wizje… Były to zmieszane ze sobą różne wydarzenia, miejsca, dźwięki, rozmowy, nawet krzyki… Widziała migające obrazy…. Jakby fragmenty z czyjegoś życia, przeplatające się między sobą,  które jednak nigdy się nie wydarzyły: Zakazany Las, do którego wbiegała jakaś  mroczna postać; ją i Dracona Malfoy’a trzymających się za ręce z zamkniętymi oczami szepczący jakieś tajemnicze wersy, których nie rozumiała; uciekający, przerażony tłum Czarodziei z którego wyłapywała tylko  pojedyncze, znajome twarze; Krzyki, płacze, nieznane głosy, błagające o litość; magiczne stworzenia  gromadzące się razem, jednoczące siły; śmierć tak wielu niewinnych; panika; i na końcu, ten błysk zielonego światła w jej oczach, które było tak realne, iż wydałoby się, że to już koniec…
 Dziewczyna obudziła się z krzykiem. Poczuła ulgę, że to tylko sen, ale miała dziwne przeczucie, że musi się pojawić w Zakazanym Lesie. Teraz. Nie wiedząc co robi, wstała z łóżka. Jej krzyk, na szczęście nie obudził Lavender  ani  Parvati. Obie dziewczyny miały wyjątkowo mocny sen. Hermiona nie zważając już na nic i kierując się instynktem,  rzuciła Lumos, ubrała płaszcz i założyła buty.  Następnie użyła zaklęcia kameleona, po czym włożyła różdżkę do kieszeni  i ruszyła korytarzami Hogwartu, starając się zachowywać najciszej jak potrafi.                                                                                                                                             Zdziwiło ją, że nie natknęła się na Filcha ani panią Norris, z kolei widziała prefektów poszczególnych domów. Wybiegła z Zamku i jak najszybciej  pomknęła do swojego celu. Mknęła w stronę tego miejsca, kierując się jedynie instynktem. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś podobnego. Nie myślała nawet o skutkach i przyczynach swoich działań. Po prostu musiała to zrobić…  Gdy dotarła w końcu do Zakazanego Lasu. Rozejrzała się dookoła. Nie było tam niczego, co mogłoby zwrócić uwagę kogoś, kto  zobaczył już  tak wiele jak Hermiona. Już postanowiła, żeby wrócić, gdy usłyszała szelest.                                                        – Ktoś tu jest ? – usłyszała głos, który mogła przysiąc, że dobrze znała – Pytałem czy ktoś tu jest?!  - odezwał się po raz drugi chłopak;                                                                                                                Zaskoczona Gryfonka wyciągnęła różdżkę. Kto o tej porze mógł być w tym miejscu? Nagle postać zaczęła wyłaniać z ciemności i brunetka ujrzała twarz zaskoczonego blondyna. Zrzuciła z siebie zaklęcie kameleona, na co zadrżała.                                                                                                                                           – Malfoy, co ty tu robisz? – zapytała, nie kryjąc swojego zdumienia;                                                             - Granger? Śledzisz mnie? – spytał chłopak, który również nie spodziewał się spotkać jej tej nocy  ̶  Rozumiem, że chciałaś się ze mną spotkać, ale wystarczyło się umówić, a nie ściągać mnie tu patronusem.  – dodał, po czym uśmiechnął się złośliwie;                                                                                                       - Nigdy w życiu, mnie też tu coś ściągnęło. – rzekła zamyślona dziewczyna;                                                     ̶  Nieco przerażające… ̶  parsknął książę Slytherinu – Jak mój najgorszy koszmar. Ciemna noc, zakazany las, Granger...                                                                                                                                               ̶  Chcesz oberwać, jak na trzecim roku, Malfoy? – Miona zmrużyła oczy;                                                      ̶  Może najpierw ustalimy po co właściwie tu jesteśmy?                                                                                ̶  No właśnie… Jakim cudem trafiliśmy w tym samym czasie, w to samo miejsce… To nie może być przypadek… Ktoś chyba chciał nas tutaj ściągnąć…                                                                                 Draco otworzył usta, żeby coś powiedział, jednak nie zdążył, gdyż przerwał mu głośny krzyk.                        ̶  Spójrz!                                                                                                                                               Chłopak odwrócił głowę i spojrzał w miejsce, które wskazywała dziewczyna. Po środku ciemnego lasu wyraźnie błyszczało coś czerwonego. Hermiona bez wahania ruszyła w stronę tajemniczego przedmiotu. Zaciekawiony Ślizgon wpatrywał się przez chwilę w szkarłatny blask, a następnie ruszył za  szatynką.             Podchodząc coraz to bliżej światła, Miona czuła chłód, nieraz przeszył ją dreszcz. Za sobą słyszała szelest towarzyszący krokom swojego wroga. Dlaczego właśnie z nim musiała znaleźć się w tym miejscu?               Gdy była blisko owego rzeczy, która przypominała diament, lecz o krwistym kolorze. Było coś kuszącego w owym kamieniu. Młoda Czarownica zapragnęła dotknąć  tego obiektu, wyciągnęła dłoń w jego stronę. Jej palce, jej niemal stykały się z przedmiotem...                                                                                                 ̶  Granger, zostaw to! – krzyknął jej rówieśnik, który właśnie podbiegł do miejsca w którym stała ona; Wtedy obudził się w niej zdrowy rozsądek.  Hermiono oszalałaś? – pomyślała dziewczyna – Przecież to może być przeklęty kamień.                                                                                                                          ̶  Ten kamień, on wprowadził mnie w jakiś dziwny trans…                                                                             ̶   Nie dziwię się, nie zauważyłaś, że to Kamień Bogini Li’An?! – warknął Ślizgon                                         Gryfonka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.   ̶  Nie sądziłam, że on istnieje…                                          - To teraz już wiesz. Masz pojęcie jakie nieszczęście mogłaś na nas sprowadzić?! Przez twoją głupotę szlamo moglibyśmy zginąć!                                                                                                                            ̶  Nie krzycz na mnie! To nie moja wina, nie wiedziałam...                                                                              ̶  O! No proszę, panna Wiem-to-wszystko czegoś nie wiedziała! Cóż za niezwykła wiadomość, trzeba urządzić święto! Zapiszę to sobie w kalendarzu!  ̶  ironizował uczeń Hogwartu;                                              ̶  Zamknij się Malfoy! Trzeba odkryć co on tu robi... – w tym momencie dziewczyna sięgnęła do kieszeni płaszcza i wyjęła z niego niebieską chustę, po czym owinęła nią kamień, po czym wzięła przedmiot w rękę   – Musimy powiadomić o tym dyrektorkę.                                                                                                      – Taa, bo na pewno coś  z tym zrobi.                                                                                                          – Co masz na myśli? – Gryfonka spojrzała na niego z zaciekawieniem, chowając artefakt;                               ̶  Naprawdę uważasz, że McZgorzkniałaDyrektorka tak łatwo przyjmie do wiadomości, że cały Magiczny Świat jest po raz kolejny zagrożony? Mam ci przypomnieć co zrobił Knot na myśl o tym, że świat, który jego pokolenie z takim wysiłkiem starało się odbudować? Czekaj...Hmm... Niech pomyślę. Nic!                  - Malfoy! To McGonagall, ona na pewno coś zrobi! Przecież… ̶  lecz Gryfonce nie dane było skończyć swą wypowiedź, ponieważ ktoś jej przerwał:                                                                                               -  Niestety, myślę Dracon ma tym razem rację, ludzie nie chcą wierzyć, że zło z którym udało im się zwyciężyć, po latach patrzenia na wszystkie krzywdy i śmierci osób niewinnych, ma powrócić…            

~♥~Panna BlackDragon~♥~